Kiedy na imprezie robi się sztywno, zawsze mogę, ot tak, wyciągnąć na światło dzienne liczne anegdotki o piernikach. Mam ich trochę. Na przykład o tym, że kiedyś przeczytałam, że dawniej jak rodziła się dziewczynka, to nastawiano zaczyn na piernik, a potem na ślub tej córki pieczono piernik z owego zaczynu. Może tak robiono, nie wiem, ale jeśli ktoś tak robił, to raczej w międzyczasie dbał o ów piernikowy zaczyn. Ja o tym zrobionym z okazji urodzin chrześniaczki zapomniałam. Zaczyn na miodowy chlebek umieściłam w piwnicy, a cztery lata później, w trakcie przeprowadzki, zastanawiałam się, co do licha było w tej makutrze i czemu wywędrowało na metr wokół. I hej, jakim cudem, wyglądając tak źle, jednocześnie tak ładnie pachnie?
Moment, miało być o miodzie.
Jak ja się cieszę, kiedy wychodzi dobre! Połącznie przyprawy korzennej z miodem jest po prostu naturalne, jakby gdzieś w przyrodzie rosły piernikowe drzewka na piernikowych łąkach i pszczoły zbierały z nich piernikowy nektar (nie robią tego, nie pozywajcie nas o wprowadzanie konsumenta w błąd). Ale historycznie to połączenie jest solidnie ugruntowane i nasze kubki smakowe akceptują miód pierniczkowy jako oczywistość.
Jedna z najbardziej udanych kompozycji roku 2024. Troszeczkę się martwię, że zapomnicie o nim po świętach, a ja chciałabym nadmienić, że to nie jest miód z okazji urodzenia się Jezusa, tylko miód na okazję zimy, śniegu, zimna, błota i ciemności. Wprowadza archetypiczne ciepełko przy którym nawet najbardziej zapracowani odnajdują przebłysk dziecięcej beztroski. Czy pamiętacie chuchanie na szybę, by obserwować tworzące się lodowe malowidła? Ten miód naprawdę przywołuje wspomnienia.
***
Miód z przyprawą piernikową (0,5%) (250ml/ok. 300g). Termin przydatności: listopad 2026 r.
Niech was nie zwiedzie 0,5% - to naprawdę mocna dawka :)
Skład naszych miodów smakowych jest ekstremalnie prosty: jest to miód nektarowy, przyprawy i owoce liofilizowane - i nic więcej. Oprócz doskonałego smaku to wspaniały zastrzyk witamin i dobroczynnych właściwości miodu nektarowego wiosennego z wiodącym pyłkiem rzepakowym.
Miód z dodatkami wykonujemy następująco: przez trzy dni dekrystalizujemy w temperaturze ok. 30-35 stopni miód, który zbieraliśmy w sezonie pszczelim. Tak zdekrystalizowany miód, w temperaturze naturalnej dla ula, zachowuje wszystkie swoje właściwości. Następnie miód kremujemy, czyli rozcieramy krystalizujący się miód. Kremujemy tylko dwukrotnie, by miód przechodził przez jak najmniej procesów i nie utracił tego co najcienniejsze. W efekcie powstaje miód miękki, ale nie całkiem kremowy, więc jeśli szukacie czegoś co leje się jak patoka - to nie u nas. Do takiego miodu dodajemy owoce i przyprawy, a następnie ucieramy i w pracownianym zaciszu rozlewamy. Pozostaje już tylko zaprojetować etykiety i voila! Samo dobro gotowe trafić do was :)