Powszechnie znane pod nazwą tealighty lub podgrzewacze. A my w domu mówimy: ogarki. Malutkie świeczuchy w standardowym rozmiarze i niestandardowej mocy - palą się przy dobrych warunkach nawet do 4 godzin. Pasują do świeczników i kominków. U nas najczęściej lądują na dowolnej ceramice, którą akurat mamy pod ręką. Podgrzewać nie mają czego, bo nie mamy czajniczka na herbatę, ale za to palimy na wieczór jedną świeczkę w oknie i przy jej rozedrganym płomieniu zasypiamy. Nucę córze "Był sobie król" bądź "Z popielnika (na Mireczkę)". Taki mały ogarek, a czuję się, jakbym zasypiała przy dawnym, babcinym piecu...
*Dodaję 1 aluminiową osłonkę na zestaw ogarków (1 na ok. 5-6 świeczek). Wykorzystuj ją wielorazowo lub skorzystaj z tych, które możesz mieć już w domu po innych świeczkach. Osłonka pozwala znacznie wydłużyć czas spalania i wyrównać płomień. Jednak wszystko się we mnie wzbrania przed wkładaniem wszystkich świeczek do osłonek. Te osłonki świetnie się sprawdzają jako wielokrotnego użytku! I do tego namawiam - do zbierania osłonek i nie wyrzucania ich od razu po wypaleniu świecy. Do tego, jeśli masz w zwyczaju zbierać resztki wosku do kolejnego przetopu, to osłonki świetnie nadadzą się na foremki.
***
NATURALNY PŁOMIEŃ
Każda ze świec jest ręcznie robiona przeze mnie z drogocennego wosku z naszej pasieki. Zazwyczaj świece tworzę zimą, wieczorami, kiedy już zaśnie córka, a w domu jest spokojnie. Tworzenie świec jest z jednej strony relaksujące, ale z drugiej strony wymaga odprężenia i spokoju ducha. Dzięki temu świece, które palicie, są nie tylko naturalne i zdrowe, ale i przepełnione dobrą energią i moją intencją, by służyły dobrze w waszym domu.
Świece z wosku pszczelego mają niezwykłe właściwości:
WOSK PSZCZELI
Łuseczki wosku wypacają pszczoły woszczarki od wiosny do połowy lata. To produkt w 100% pszczeli - nie wykorzystują zewnętrznych materiałów. Jest utkany z magii, skwaru i zapachu ula. Wosk, z którego korzystamy, pochodzi wyłącznie z naszej mazurskiej pasieki, przede wszystkim ze stanowisk stacjonarnych na terenie łąk ekologicznych.
Kolor wosku z takiej niewielkiej pasieki, jak nasza, jest bardzo różny, bo każdy krążek ma inną barwę. Wynika to przede wszystkim z przewagi rodzaju użytego wosku (na jednym końcu skali jest jasny dziewiczy - np. z dzikiej zabudowy - na drugiej ceglasty i ciemny przeczerwiony z gniazda), z "zanieczyszczenia" wosku pyłkiem kwiatowym i koloru tego pyłku.
PROCES
Przez cały sezon odbieramy z uli starsze ramki, w których jest wosk, a które już nie przydadzą się pszczołom. Wosk w niektórych ramkach pszczelich ulega połamaniu, taki też zabieramy. Bywa, że pszczoły wykonają "dziką zabudowę", czyli zbudują swoje woskowe konstrukcje w piękny, ale niewygodny sposób. Miód, który zmagazynowały, oddajemy im, a wosk bierzemy do przetopu. Na jesieni i zimą, już po sezonie, skrobiemy ramki, oddzielając wosk od drewna. Następnie uruchamiamy topiarkę - wielką parową kadź, czy też woskową saunę ;) Wosk się topi i spływa do rynienki na dole. Pozostałości idą na kompost. Wosk z rynienki zabieram do domu i klaruję, czyli topię wraz z wodą w wielkim garze i przelewam do wiaderek. Wosk powoli topnieje i wszystkie zanieczyszczenia trafiają na dół, a wosk unosi się na górze. Pozostaje oskrobać wyschnięte krążki z zanieczyszczeń. Tak przygotowany wosk nadaje się do dalszej pracy - topienia świec, wosków, kosmetyków.